Masło orzechowe… poezja Eileen Myles

Nietzsche był dla mnie objawieniem. Czułem, że istnieje coś całkiem innego, niż to czego dotąd mnie uczono. Przeczytałem go z wielką pasją i zerwałem z moim dotychczasowym życiem, rzuciłem pracę w szpitalu psychiatrycznym, opuściłem Francję. Miałem uczucie, że jestem w pułapce. Nietzsche sprawił, że to wcześniejsze życie stało mi się obce.*

Michel Foucault

Idealiści mówią, że prawdziwa literatura powinna zmieniać życie. Chociaż nie jestem idealistką, to jedne z najcenniejszych momentów w życiu to dla mnie te, kiedy literatura, filozofia, sztuka otwierają mi oczy na coś nowego, sprawiając, że dostrzegam w świecie, w języku i w sobie coś, czego wcześniej nie widziałam.

Continue reading “Masło orzechowe… poezja Eileen Myles”

Ich hab’s gewagt… mój pierwszy przekład z niemieckiego

Dziś dzień przełomowy. Albo nieco skromniej: przełomkowy.

Publikuję pierwszy przekład z nowego dla mnie języka – niemieckiego. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce gdy zamieściłam pierwsze tłumaczenie z hiszpańskiego (to musiał być Lope de Vega – Kto ją poznał, ten wie). Kiedy będzie następny raz? Czy kiedykolwiek? Nigdy jeszcze nie tłumaczyłam z rosyjskiego więc może kiedyś…  Jeśli mnie coś natchnie. Bo poezję tłumaczę tylko wtedy, kiedy poczuję “zew”.

A skoro mowa o tym… Pod koniec tego wpisu “rozpakowuję” proces tłumaczenia wiersza. Coś dla tych, którzy zastanawiają się nad naturą przekładu poezji – czy to rzemiosło, czy natchnienie, czy jakaś inna szemrana sprawa…

Ciekawa jestem, jak widzą to inne osoby, którym zdarzyło tłumaczyć się wiersze i piosenki?

Continue reading “Ich hab’s gewagt… mój pierwszy przekład z niemieckiego”

Najlepsze książki o tłumaczeniu

W sieciach społecznościowych niedawno (a w czasie internetowym – wieki temu) furorę robił łańcuszek z wyliczanką ulubionych książek. Z odmętów pamięci i tylnych rzędów biblioteczki wypadało wydobyć pozycje zarazem mądre i dowcipne, lekkie a trafne, znane acz zapomniane, by zaprezentować się jako osoba stosownie i wszechstronnie oczytana (choć z adekwatnie ironiczna postawą).

Przyszło mi do głowy, że także i tłumacz(k)om przydałaby się „ściąga” – lista książek, które warto posiąść a być może nawet (prze)czytać.

Continue reading “Najlepsze książki o tłumaczeniu”

Tacy, którzy nigdy nie pasują… Robert W. Service

Był bankierem, bardem wagabundów….

Na wiersz Roberta W. Service’a trafiłam czytając powieść (świetną!) Trumana Capote “In cold blood”. W powieści, która jest jednak oparta na faktach, jeden z bohaterów – młody, bezwzględny mordeca, niepozbawiony jednak artystycznej wrażliwości – dedykuje jego wiersz swojej dziewczynie, udając że sam jest jego autorem. Utwór zrobił na mnie wrażenie swoim rytmem i klimatem. Postanowiłam go przetłumaczyć. Akurat na drugi dzień miałam sporo wolnego czasu w drodze z Warszawy do Kielc – a czy można wyobrazić sobie lepszą scenerię do obcowania z poezją barda niż leniwie przesuwający się za oknem krajobraz?

Efekty mojego wysiłku, wraz z oryginałem, widnieją poniżej. W wolnej chwili sięgnę po polski przekład powiści Capote’ego, żeby porównać mój przekład z książkowym. W jednym miejscu skłamałam, dla rytmu i rymu, ale chyba było warto…

Continue reading “Tacy, którzy nigdy nie pasują… Robert W. Service”

Poezja z getta warszawskiego (w przekładzie)

jurandot_okladkaJakiś czas temu brałam udział w konkursie na przekład książki Jerzego Jurandota “Miasto skazanych” na język angielski. Co prawda nie wygrałam, ale ponieważ jestem dość zadowolona z mojego tłumaczenia i myślę, ze komuś może się przydać, publikuję tu fragment. Choć Jurandot miał wesołe usposobienie (był przede wszystkim satyrykiem), w tym wierszu przebijają tony tragiczne…

Całość książki zostanie opublikowana przez Muzeum Zydów Polskich pod tytułem “City of the Condemned. Two Years in the Warsaw Ghetto”. Oczywiście polecam i jestem ciekawa “oficjalnego” przekładu”.

Poniżej oryginał i mój przekład. Pierwszy raz tłumaczyłam na angielski tekst rymowany, zależało mi też, żeby zachować dziecięcy, prosty język i oddać dramatyzm opisanej sytuacji.

Continue reading “Poezja z getta warszawskiego (w przekładzie)”

Pojedźmy porozmawiać z lasem… Lina Kostenko

ukrainian_poet_lina_kostenko

Po wypadzie do Rzymu i chwili zadumy nad grobem Gramsciego, grupa bezdomnych poetów (i tłumaczy) postanowiła udać się na wschód – aż do Kijowa. Naszą przewodniczką była Anastazja – kijowianka i poetka. A więc tak samo jak bohaterka naszego spotkania – Lina Kostenko. Szperając w necie dowiedziałam się, że Kostenko ożeniła się z polskim literatem i tłumaczła z polskiego poezję. Ale przystępując do interpretowania jej wiersza wiedziałam tylko tyle, że była przedstawicielką pokolenia szistdziesiadników, i że jej poezja była przez władze uznawana za wywrotową. Podobno ze względu na swoją apolityczność… W każdym razie, po błyskotliwym debiucie poetka na szesnaście lat została zmuszona do milczenia.

Wspomniałam o “interpretowaniu” wiersza, a nie “tłumaczeniu”, gdyż tym razem nasza zabawa pod skrzydłami squatu Syrena przebiegła następująco: Anastazja przeczytała nam wiersz w orginale, a następnie przetłumaczyła na polski jego początek i koniec. Naszym zadaniem było wypełnić  pusty (spruchniały?) środek treścią (mchem?).

A wyszło tak…

Continue reading “Pojedźmy porozmawiać z lasem… Lina Kostenko”

Jorge Louis Borges – Chwile

Chwile

Gdybym mógł przeżyć życie od nowa, w kolejnym próbowałbym popełniać więcej błędów. Nie starałbym się być tak doskonałym, byłbym bardziej odprężony. Postępowałbym głupiej, niż postępowałem – właściwie to niewiele rzeczy brałbym na poważnie. Żyłbym mniej sterylnie. Częściej podejmowałbym ryzyko, więcej bym podróżował, obejrzałbym więcej zachodów słońca, wspiął się na więcej gór i przepłynął więcej rzek. Pojechałbym w wiele miejsc, w których nigdy nie byłem, jadłbym więcej lodów, a mniej szpinaku, miałbym więcej problemów rzeczywistych, a mniej wyobrażonych.

Byłem jedną z tych osób, które przeżywają każdą minutę życia rozsądnie i z pożytkiem. Oczywiście, były także chwile szczęścia. Jednak gdybym mógł wrócić wstecz, spróbowałbym przeżywać same dobre chwile. Jeśli jeszcze nie wiecie, tylko z nich składa się życie, z momentów – nie trać ani chwili.

Byłem jednym z tych, którzy nigdzie się nie wybierają bez termometru, termoforu, parasola oraz spadochronu. Gdybym mógł przeżyć życie na nowo, podróżowałbym bez zbędnego bagażu.

Gdybym mógł przeżyć życie na nowo, zzuwałbym buty w pierwszych dniach wiosny i aż do późnej jesieni chodziłbym boso. Dłużej kręciłbym się na karuzeli, obejrzałbym więcej wschodów słońca i częściej przebywałbym z dziećmi – gdybym znów miał życie przed sobą.

Ale widzicie, mam osiemdziesiąt pięć lat i wiem, że umieram.

tekst przypisywany Jorge Luisowi Borgesowi, tłum. M.N.Wróblewska