“I Love Dick” pojawiło się w mojej świadomości najpierw jako serial (z Kevinem Baconem, wyprodukowany przez Amazon), dopiero potem jako powieść. Obejrzawszy pierwszy odcinek (dostępny za darmo na Amazon Prime) postanowiłam dowiedzieć się więcej o powieści. Okazuje się, że ten głośny amerykański tekst feministyczny z lat 90. (dokładnie 1997) dotarł do Europy dopiero w 2015, z brytyjskim wydaniem, (zapewne w związku z powstaniem serialu).
Oczekiwania wobec powieści miałam wysokie: pierwszy odcinek serialu (resztę zostawiam sobie na jesień) zrobił na mnie duże wrażenie ciekawą formą, zmysłową atmosferą i nonszalanckim, czarującym aktorstwem (wspaniała Kathryn Hahn, świetnie dobrany Kevin Bacon), powieść zaś miała świetne recenzje (‘najważniejsza książka napisana o kobietach i mężczyznach w zeszłym wieku’ – to “Guardian”). W dodatku w Internecie trafiłam na (niepochlebną) recenzję czytelniczki, która napisała, że ‘to powieść dla osób, które chodzą do galerii sztuki i odmawiają założenia Facebooka’. Od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Nie zawiodłam się, choć…
Książkę trudno jest po prostu polubić. Fabuła jest banalna, by nie powiedzieć pretekstowa – kobieta zakochuje się w mężczyźnie, który nie odwzajemnia jej uczucia. Główni bohaterowie wiodą uprzywilejowany żywot artystów i literatów, ale na życie patrzą ze zblazowaniem i tępym poczuciem nieszczęścia. Główna bohaterka o nazwisku takim samym jak autorki (z rzeczywistym zgadza się także nazwisko jej męża i wielu innych osób z otoczenia) zaczyna pisać listy miłosne do tytułowego Dicka wzbijając się przy tym na wyżyny ekshibicjonizmu, które doprawdy nie przystoją kobiecie. W dodatku, w tym literacko–artystyczno-erotycznym przedsięwzięciu wspiera ją mąż – Selvère (literat od Holokaustu).
W moim odczuciu właśnie w tym bezwstydnym przedstawieniu życia bohaterki takim, jakie jest: rozmemłane, trochę nieudane, zawieszone gdzieś między szarą zwyczajnością, a życiem ‘ludzi sukcesu’ tkwi wartość powieści. Odbieram to jako odwrócenie klasycznej sytuacji z literatury okresu romantyzmu, gdzie to kobieta była dla narratora płci męskiej pasywnym obiektem westchnień, pretekstem do snucia rozważań i inspiracją do tworzenia teorii. W “I Love Dick”, jak zwraca uwagę w posłowiu Joan Hawkins, Teoria (w rozumieniu myśli filozoficznej, przede wszystkim współczesnej Teorii Francuskiej) jest właściwie bohaterką powieści. Chris kocha Dicka ‘analitycznie’ – uczucie staje się pryzmatem, przez który patrzy na swoją pozycję jako kobiety, artystki, która nie odniosła sukcesu, żony przy boku słynnego męża, samouka, istoty intelektualnej ale też erotycznej.
Przesiąknięcie teorią jest tu zaletą: decyduje o jej oryginalności w kategoriach gatunku literackiego, ale też wyróżnia ją na tle kobiecego pisarstwa w ogóle (mimo wszystko, teoretyczne rozważania czy to w literaturze, czy w nauce na ogół są domeną mężczyzn). Obecność teorii w takich dawkach jest też wadą. Nie chodzi nawet o to, że spowalnia rytm historii, ale o to, że odniesienia do współczesnej filozofii, literatury, sztuki będą dla znacznej większości czytelników po prostu nieczytelne. Chociaż te obszary nie są mi tak zupełnie obce, to jednak w wielu miejscach czułam, że aby zrozumieć argument bohaterki, musiałabym wcześniej zobaczyć dany obraz, zapoznać się z jakąś koncepcją etc. Dzieła, do których odnosi się autorka/narratorka są bowiem jednocześnie ‘słynne’ jak i ‘niszowe’ – to po prostu klasyki dla pewnego rodzaju środowiska (to samo można chyba powiedzieć dziś o powieści “I Love Dick”).
Rozważania teoretyczne można traktować jako zachętę do pogłębienia wiedzy np. o filozofii Felixa Guattariego, Kierkegaarda czy malarstwie R.B. Kitaja… można też czytać powieść dla niej samej. Ja zrobiłam to drugie, ale może kolejna lektura będzie bardziej pogłębiona – chętnie dowiedziałabym się więcej o poezji Eileen Myles (wiersze, które przeczytałam bardzo piękne), o twórczości Hanny Wilke, o badaniach strajku coca-coli przeprowadzonych przez Henry’ego Frundta i innych takich postępowych ciekawostkach. Ze wszystkich najbardziej intrygowały mnie wątki zapomnianych lub zepchniętych na boczny tor kobiet: dadaistki Emmy Hennings, transcendentalistki Margaret Fuller, pisarki Katherine Mansfield…
Gdyby nie dość było oryginalności formy (przeplatana narracja w trzeciej i pierwszej osobie, fabuła przetykana cytatami z teorii i literatury) i tematyki (analiza bycie kobietą a także zakochania/zauroczenia z żeńskiego punktu widzenia) książka broni się jako coś w rodzaju powieści drogi. Bohaterowie są wciąż w podróży. Prawdziwe amerykańskie życie: auta, motele, droga przez pustynię, ‘small redneck towns’ – czytając, niemal czuje się kurz drogi.
Wreszcie, zamykający powieść epizod – w którym czytelniczka dowiaduje się, czy Dick wreszcie odpowie na pisane do niego listy – jest genialnym zabiegiem.
Czytałam, jak zawsze, także przez pryzmat ‘tłumaczeniowy’. Zastanawiałam się, jak zabrałabym się do przekładu, gdyby przypadło mi takie zadanie. Z pewnością nie byłby to łatwy kawałek chleba. Po pierwsze – sam tytuł. Jak ‘przełożyć’ na polski ‘Dicka’? Po drugie – do tłumaczenia fragmentów analitycznych potrzebny byłby solidny research (choćby dotyczący powyżej wymienionych postaci). Po trzecie… czy ten trud by się opłacił? Zapewne w Polsce ‘I Love Dick’ przeszłoby bez echa. Ale i tak chciałabym, by powieść kiedyś przetłumaczono.
Poniżej zamieszczam wybrane przeze mnie cytaty z powieści, zaczynając od jednego o tłumaczeniu (by uzasadnić obecność tego wpisu na blogu, haha), potem dwa najbardziej znane, i cała reszta, tematycznie: o miłości, o Ameryce, o byciu kobietą i intelektualne (pisanie, tworzenie, myślenie).
CYTATY:
O tłumaczeniu:
‘Here’s a passage that I found three weeks ago when I started writing this and now it’s August and I can’t find the citation, and anyhow it’s my translation , i.e. a cross between what he wrote and what I wanted him to say.”
Sławne cytaty:
‘WHO GETS TO SPEAK AND WHY IS THE ONLY QUESTION’
‘DEAR DICK, EVERY LETTER IS A LOVE LETTER’
O miłości:
‘Oh Dick, you eroticize what you’re not, secretly hoping that the other person knows that you’re performing and that they are performing too.’
‘You’re shrunk and bottled in a glass jar, you’re a portable saint. Knowing you is like knowing Jesus. There are billiions of us and only one of you so I don’t expect much from you personally. There are no answers in my life. But I’m touched by you and fulfilled just by beliving’.
‘Even if this love for you could never be returned I wanted recognition’.
‘The only way I knew of reaching you apart from fucking was through ideas and words’.
‘There is no such thing as a good time. It always ends in tears and disappointment’.
‘Fassbinder: I detest the idea that love between two persons can lead to salvation. All my life I have fought against this oppressive type of relationship. Instead, I believe in searching for a kind of love that somehow involves all of humanity’.
On female artists of the past ‘making art without any validation or career plans’: ”Reading about them saved my life.’
“Even if everything between us was 80 percent in my own mind” I said ” 20 had to come from you”. You disagreed; insisted everything that passed between us was my fabrication”.
– You may be brave – you said to me that weekend – but you are not wise. But Dick, if wisdom’s silence, than it’s time to play the fool.
‘No matter where you go, someone else has been before.
Because, like me, Katherine Mansfield fell in love with Dick.”
“The two maintain their intimacy via deconstruction: i.e. they tell each other everything”
O Ameryce:
‘Somehow this redneck town allows the possibility of a middle-aged New York City woman bouncing round a house alone more generously than Woodstock or East Hampton. It’s a community of exciles anyway. No one asks any questions ’cause there’s no frame of reference to put the answers in’.
“Rich people are just poor people with money” my socialite boss said 15 years ago in New York. But it’s not true. There is a culture of poverty and it’s not bridgeable.
Intelektualne (myślenie/pisanie/tworzenie):
‘Don’t you think it’s possible to do something and simultanously study it? If the project had a name it’d be ‘I Love Dick: A Case Study”.
O książce Henryego Frundta o strajku w fabryce coca-coli: ‘Frundt describes how casually terror happens (…) All acts of genocidal horror may be nauseatingly similar but they arise through singularity.’
‘I am living in independent poverty I’ve believed since I was 12 to be my birthright. I don’t have to spend my days thinking about money or dream about it multiplying over night. I don’t have to work at menial degrading jobs (if you’re a girl mendial always turns out tobe degrading) or pretend to believe in my career in the third-rate world of experimental film. (…) And I have brilliant friends to talk to (…) about writing and ideas but I don’t (will never have?) (this writing is so personal it’s hard to picture it) any other kind of audience. But even so I can’t stop writing even for a day – I’m doing it so save my life.’
‘When an [art] project meets with failure, failure must become a subject too’.
“The most important entitlement, I think you wrote, remains the right to speak from a position.”
“When I asked you if you’d gone to school you acted like I’d asked you if you still liked fucking pigs. “Of course I’ve been to school”. After all, your current job depends on it. But I could tell from the footnotes in your writing that you hadn’t”.
‘Oh Dick, I want to be an intellectual like you”.
“I disagree, at least I think I do, about the “semioticizing” part (Dear Dick, Dear Marschall, Dear Selvere, What is semiotics?)
O byciu kobietą:
‘You were witnessing me become this crazy and cerebral girl, the kind of girl that you and your entire generation vilified. But doesn’t witnessing contain complicity? “You think too much” is what they always said when their curiosity ran out’.
‘I think the sheer fact of women talking, being, paradoxical, inexplicable, flip, self-destructive but above all else public is the most revolutionary thing in the world’.
‘If women have failed to make ‘universal’ art because we’re trapped withing the personal, why not universalize the ‘personal’ and make it the subject of our art?”.
“Female monsters take things as personally as they really are. They study facts. Even if rejection makes them feel like the girl who’s not invited to the party, they have to understand the reason why. (…) And I told Warren: I aim to be a female monster too.”
Tytuł można przetłumaczyć na Kocham Wacka 😉
P.S. Nie czytam blogów. Twój zacznę. Piszesz aż miło!
Dzięki! Mnie też przyszedł ten ‘Wacek’ do głowy 😉 Anegdota: kiedyś w liceum napisałam opowiadanie stylizowane na pozytywistyczną nowelkę pod tytułem ‘Dzień Wacka’.
Ale oczywiście ‘spolszczanie’ niesie ze sobą swoje niebezpieczeństwa. O ile w tytule jeszcze by to może zagrało, to nie wyobrażam sobie, żeby przez całą książkę, przewijał się amerykański kowboj o imieniu ‘Wacek’. Pisałam o tych rozterkach we wcześniejszym poście o tłumaczeniu dialektu: https://przeklamliteracki.wordpress.com/2012/04/11/jak-tlumaczyc-dialekt/