Jarosław Mikołajewski (tu ukłon/ dygnięcie/ nieśmiały uśmiech/ zająknięcie) donosi w dzisiejszej Wyborczej, że
Kilka dni temu zdarzyło się coś, co przenosi sławę Wisławy Szymborskiej na poziom kultu.
Elsa Fonero, minister pracy, pojawiła się na spotkaniu z bransoletką na której widniał znaczący cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej “Portret kobiecy”. Z tej okazji parę refleksji nad tłumaczeniem polskiej poezji na inne języki, a szczególnie na włoski. Mówi się, że sukces pisarza, a szczególnie poety za granicą zależy w ogromnej mierze o talentu jego tłumacza (vide przykład Zofii Chądzyńskiej, która niezamowicie przyczyniła się do popularności Julia Cortazara w naszym kraju). Włoskim tłumaczem Szymborskiej był wybitny polonista Pietro Marchesani i rzeczywiście wykonał świetną pracę, bo poetka cieszy się we Włoszech nie tylko poważaniem ale i autentyczną sympatią. Zdarzyło mi się, że Włosi przy pierwszym spotkaniu, dowiedziawszy się, że jestem z Polski, mówili natychmiast, że jestem z kraju Szymborskiej (jeszcze niedawno był to nieodmiennie kraj JPII).
Spotkałam się nawet z opiniami, i to nie tylko Włochów, że głównym towarem eksportowym polskiej kultury jest właśnie poezja. Kolega wspominał niedawno o wielkiej popularności Herberta w Serbii… Zastanawiające, bo poezja polska, ze względu na istnienie deklinacji i niemal nieograniczone możliwości gier słownych jakie dają przyrostki, przedrostkim, możliwość dowolnego zmieniana szyki, zdawałaby się niemal nieprzekładalna… Cóż, potrzebna jest (jak zawsze) ręka genialnego (albo przynajmniej zręcznego) tłumacza. Nota bene, Szymborską z jej tłumaczem musiała łączyć tajemnicza więź: zmarli w odstępie raptem paru dni..
Dla ciekawych, wspomniany wiersz Wisławy Szymborskiej po polsku i włosku (w przekładzie Pietra Marchesaniego) do porównania:
Portret kobiecy Wisława Szymborska
Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.
Ritratto di donna
Deve essere a scelta
cambiare, purché niente cambi.
È facile, impossibile, difficile, ne vale la pena.
Ha gli occhi, se occorre, ora azzurri, ora grigi
neri, allegri, senza motivo pieni di lacrime.
Dorme con lui come la prima venuta, come l’unica al mondo.
Gli darà quattro figli, nessuno, uno.
Ingenua, ma è un’ottima consigliera.
Debole, ma sosterrà.
Non ha la testa sulle spalle, però l’avrà.
Legge Jaspers e le riviste femminili.
Non sa a che serva questa vita, e costruirà un ponte.
Giovane, come al solito giovane, sempre ancora giovane.
Tiene nelle mani un passero con l’ala spezzata,
soldi suoi per un viaggio, lungo e lontano,
una mezzaluna, un impacco e un bicchierino di vodka.
Dov’ è che corre? Non sarà stanca?
Ma no, solo un poco, molto, non importa.
O lo ama, o si è interstardita.
Nel bene, e nel male, e per l’amor del cielo!
Najbardziej mi się podoba wers, który po polsku się nie rymuje, a po włosku owszem. Jest to oczywiście pewne przekłamanie ze strony tłumacza, ale jakże trudno byłoby mu się oprzeć. Jako jedyny rymowany wers w wierszu tworzy ładną oś i jakby punkt zwrotny:
Debole, ma sosterrà.
Non ha la testa sulle spalle, però l’avrà.