Po wypadzie do Rzymu i chwili zadumy nad grobem Gramsciego, grupa bezdomnych poetów (i tłumaczy) postanowiła udać się na wschód – aż do Kijowa. Naszą przewodniczką była Anastazja – kijowianka i poetka. A więc tak samo jak bohaterka naszego spotkania – Lina Kostenko. Szperając w necie dowiedziałam się, że Kostenko ożeniła się z polskim literatem i tłumaczła z polskiego poezję. Ale przystępując do interpretowania jej wiersza wiedziałam tylko tyle, że była przedstawicielką pokolenia szistdziesiadników, i że jej poezja była przez władze uznawana za wywrotową. Podobno ze względu na swoją apolityczność… W każdym razie, po błyskotliwym debiucie poetka na szesnaście lat została zmuszona do milczenia.
Wspomniałam o “interpretowaniu” wiersza, a nie “tłumaczeniu”, gdyż tym razem nasza zabawa pod skrzydłami squatu Syrena przebiegła następująco: Anastazja przeczytała nam wiersz w orginale, a następnie przetłumaczyła na polski jego początek i koniec. Naszym zadaniem było wypełnić pusty (spruchniały?) środek treścią (mchem?).
A wyszło tak…
Continue reading “Pojedźmy porozmawiać z lasem… Lina Kostenko”